sobota, 8 września 2012

Rozdział 11

Jest godzina 18.15,a ja nadal na niego czekam. Nagle usłyszałam klakson.
-Mamo! Wychodzę!-krzyknęłam
-Gdzie ty się wybierasz?-zapytała
-No po prostu wychodzę.-powiedziałam
-Ale ja zaraz idę do pracy, musisz zająć się Carly. Przecież obiecałaś.
-Jaaa...-jęknęłam-Carly ubieraj buty, wychodzimy!-krzyknęłam
Po chwili mała była gotowa, więc wyszyłyśmy. Chłopak siedział na motorze, podeszłam i powiedziałam:
-Muszę się nią zająć, więc chyba musimy iść na plac zabaw.
Chłopak zaparkował motor pod moim domem.
-Cześć.-kucnął i powiedział do mojej siostry
-Hej-odpowiedziała nieśmiało i schowała się za moimi nogami
Złapałam Carly za rękę i poszliśmy w stronę pobliskiego placu zabaw.  Przez całą drogę byłam bardzo ciekawa tego, co mi on powie. Gdy Carly zobaczyła huśtawki, puściła moją rękę i zaczęła biec. Natomiast my usiedliśmy na ławce.
-Więc, o co chodzi?-zapytałam z niecierpliwieniem
-Carly, to twoja przyrodnia siostra.-oznajmił
-No tak, bo mamy innych ojców.-powiedziałam
-A wiesz, kto jest jej ojcem?
-Tak, były chłopak mojej mamy.
-A wiesz kto jest twoim ojcem?
-Moim ojcem?-powtórzyłam pytanie-Mój ojciec nie żyje...
-Kto ci tak powiedział?!-zapytał zdenerwowany
-Yy, no moja mama... No ale mów co mi chciałeś powiedzieć.
-No dobra. Ja mam na imię Adrian, mam 19 lat i jestem z Las Vegas. Mam tam takiego bardzo dobrego przyjaciela...-mówił, ale Carly mu przerwała
-Cher, co to jest kaloria?-zapytała, gdy do nas podbiegła
-Kaloria, to taki potwór, który mieszka w szafie i każdej nocy zaszywa twoje ubrania, aż pewnego dnia się po prostu w nie nie mieścisz.-odpowiedział jej ten chłop... to znaczy Adrian, na co wybuchłam śmiechem.
Carly wróciła do zabawy.
-No mów dalej.-powiedziałam
-Aaa, i tam mam bardzo dobrego przyjaciela, na imię ma Josh. Ma 35 lat. Kiedyś był bardzo zakochany w pewnej dziewczynie, miał wtedy 20 lat, a ona 16. To była szalona miłość. Kłócili się o byle co, ale jedno wiedzieli na pewno, nie mogli bez siebie wytrzymać. Ta dziewczyna nienawidziła swojej matki. Podczas jednaj z kłótni wzięła nóż i... ją zabiła.-przerwał aby połknąć ślinę.-Ale ten mój przyjaciel tak bardzo ją kochał, że wziął winę na siebie. Zmazał z noża jej ślady palców. Sąd skazał go na 15 lat pozbawienia wolności. Jakieś 4 miesiące temu wyszedł.
-A co  tą dziewczyną?-zapytałam
-Wyjechała, nie skończyła szkoły. Ani razu nie odwiedziła go w więzieniu. Przez te 15 lat jego miłość, przerodziła się w nienawiść. Ale on nie chce się zemścić, po prostu chce jej odebrać coś co po części należy do niego. A mianowicie. Ostatni dowiedział się, że ona 15 lat temu urodziła dziecko. Córkę.-spojrzał na mnie
Nagle mnie olśniło. nie musiał dalej mówić. Domyśliłam się, że chodziło o mnie. To była opowieść o moich rodzicach.
-Ale kim ty jesteś?-dopytywałam się
-Josh poprosił mnie abym się czegoś o tobie dowiedział. Jak wyglądasz, co lubisz, z kim się zadajesz. I miałem też ciebie chronić.-powiedział, a ja go mocno przytuliłam
-Ty nie powinnaś mnie poznać. Miałem być dyskretny, a tu nagle...-nie dokończył
-Co jest?
-Zniszczyłem ci przyjaźń i chłopak w którym się zakochałaś nie chce z tobą gadać...
-Dobra. Nie ważne.  więc to nie prawda, że mój ojciec nie żyję. To tylko moja matka tak mówiła?-upewniłam się
Adrian twierdząco kiwnął głową.
-Ale z niej frajerka. On się poświęcił dla niej i zmarnował 15 lat życia,  a ona uciekła z Las Vegas do Londynu i nie powiedziała nawet, że jest w ciąży? Teraz to ja ją zniszczę...
-Nie! Cher. Ty nie miałaś nic o tym wiedzieć.
-Ale się dowiedziałam i tego tak nie zostawię.
Nagle podbiegła do nas Carly.
-Zimno mi, wracajmy do domu-powiedziała
Wstaliśmy z ławki. Cała zdrętwiałam.
-Chcesz  moją bluzę?-zapytał się Adrian Carly
-Nie, blee.-odpowiedziała, a my się zaśmialiśmy. Ja w jej wieku też nie akceptowałam chłopaków, wstydziłam się ich.
Adrian odprowadził nas pod dom.
-Może wejdziesz?-zapytałam
-Nie, nie chce.
-No chodź. Mama w pracy.-przygryzłam dolną wargę.
-Nie, naprawdę, nie. Może jutro. Teraz już muszę iść.-odpowiedział
-No dobra, to idź.
Adrian odszedł trzy kroki.
-Nie pożegnasz się ze mną?-zapytałam słodko
Chłopak uśmiechnął się. Podeszłam do niego i wskoczyłam mu na ręce. Nogi oplotłam wokół jego tali, a ręce trzymałam na ramionach. Wtedy złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Świetnie całował. Chociaż go nie znałam, bardzo go lubiłam. Kiedy się odkleiliśmy od siebie, powiedziałam:
-Dziękuję, że mi o tym wszystkim powiedziałeś. Gdyby nie ty, to przez całe życie żyłabym w kłamstwie.
Adrian uśmiechnął się do mnie, wsiadł na swój motor i odjechał. Natomiast ja weszłam do domu. Jak co wieczór zapisałam w pamiętniku:

To nie mieści mi się w głowie. Moja mama powiedziała mi, że mój ojciec nie żyje. A okazało się, że to moja babcia nie żyje, bo moja matka ją zabiła, a on wziął winę na siebie. Nie wiem co o tym myśleć. Jak ona wróci z pracy to tak jej nagadam... Jak śmiała mnie okłamywać? Jak mogła kogoś zabić i to WŁASNĄ MATKĘ!!!  Ciekawe czy miała wyrzuty sumienia. 

cześć. Trochę zmieniłam strategię. Skoro tylko dwie osoby czytają, to już mi nie zależy. Ale pisać nadal będę. Nie dla was. Tylko dla siebie. Nie zależy mi na komentarzach. Piszę, bo to lubię, podoba mi się to.
Kamila ;*

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 10

Jak zawsze rano idąc do szkoły szłam po Emily. Nawet nie musiałam pukać, bo dziewczyna szybko wybiegła i mocno mnie przytuliła.
-Co ci jest?-zapytałam zdziwiona
-Ważne, że Tobie nic nie jest. Wczoraj tak bez słowa wyszłaś z imprezy. Myślałam, że coś się stało.
-aaaaa, przepraszam. Zapomniałam powiedzieć, że wychodzę. Źle się poczułam-skłamałam
Nie chciałam mówić Emily o tym co się wczoraj wydarzyło.
Gdy doszłyśmy do szkoły, nie wiedziałam nigdzie Chrisa.
-Cher, dzisiaj sprawdzian!-krzyknęła do mnie
-Omfg! Zapomniałam. Będzie pierwsza pała z matmy!
Szybko wyciągnęłam książkę i próbowałam coś zapamiętać. Nagle zadzwonił dzwonek. Kobieta jak zwykle musiała być punktualna.

45 minut później

Całe szczęście, że test był z odpowiedziami a,b,c. Może będzie trója ;/ Na przerwie poszłam do mojej szafki. Nagle zobaczyłam Chrisa.
-Chris!-krzyknęłam, ale on chyba mnie nie zauważył i wyszedł na podwórko. Poszłam za nim
-Chris, zaczekaj!-krzyknęłam drugi raz
Podbiegłam do niego.
-Co ci jest?-zapytałam
-Co mi jest?!-zapytał chamsko
-Nic nie rozumiem...-powiedziałam, próbując sobie coś przypomnieć
-Aż taka głupia jesteś?
-Uważaj na słowa!-krzyknęłam
Chłopak wyciągnął telefon i pokazał mi zdjęcie. Niestety, nie było to najlepsze zdjęcie. Otóż na nim całowałam się z tym "kimś". Na górze było napisane "Od: Bella:*". Wkurzyłam się.
-Ale o co ty masz do mnie pretensje? Przecież nie jesteśmy parą.-broniłam się
-Żałosna jesteś.-powiedział z sarkazmem i poszedł dalej
-Ten chłopak na zdjęciu przynajmniej nie jest boi dupą!-krzyknęłam za nim, a połowa szkoły spojrzała na mnie. Teraz chciałam zrobić tylko jedno. Skopać dupę Belli. Nagle zobaczyłam ją. Stała pod drzewem z Kim. Podeszłam do niej.
-Co ty do cholery zrobiłaś?!-krzyczałam
-Nie wiem o czym mówisz-powiedziała bawiąc się włosami
-Nie udawaj głupszej niż jesteś! Jak mogłaś, przecież się przyjaźnimy!
-Poprawka. Przyjaźniłyśmy się. Od kiedy Chris tu zamieszkał nie masz dla mnie czasu. Ty świetnie się bawisz, a ja cierpię.
-O czym ty mówisz?
-Myślałaś, że tylko ty będziesz miała Chrisa dla siebie? Ogarnij się. Leci na niego większość dziewczyn ze szkoły.
-Ty głupia szmato!-krzyknęłam, po czym nie wytrzymałam i pociągnęłam ją za włosy, aż ta upadła na ziemię.
-Cher, przestań!-wrzasnęła Kim, a wkoło nas zebrało się kilku uczniów.
-A wiesz co? Nie będę marnowała czasu na Chrisa. To zwykły pedał, nawet nie umie się całować.-powiedziałam, następnie z resztką honoru odeszłam.
Nie wytrzymałabym w szkole z nimi, więc poszłam do domu. Pewnie miałam wpisaną ucieczkę z lekcji. Ale to było najmniejszym problemem.

Drogi pamiętniczku:
Dlaczego tak jest, że przez jeden głupi błąd straciłam wszystko. Przyjaciółki, chłopaka w którym siue zakochałam... nie raczej zauroczyłam. A może tak miało być. Bo skora Bella okazała się być wredną suką, to dlaczego miałam się z nią przyjaźnić? a co do Chrisa, to ja jestem bardziej męska od niego. Może i buźkę to ma ładną, ale nic po za tym...


Nagle ktoś do mnie zadzwonił. Nieznany numer.
-Halo?-odebrałam
-Wpadnę po ciebie dzisiaj o 16.-powiedział
-Kto mówi?
-No właśnie, pora żebyś się dowiedziała.
Domyśliłam się, że to ten chłopak.
-Dobra, czekam.-powiedziałam, po czym uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.

***
Dobra, już teraz mogę zdradzić, że w następnym rozdziale wszystko przestanie być tajemnicą. i rozdział będzie dłuższy. Wstawię ten rozdział dopiero kiedy będzie 5 komentarzy od pięciu osób. Przepraszam, że tak robię, ale chcę zobaczyć, czy ktoś to czyta.
i zapraszam na moje drugie opowiadanie:
http://i-was-young-girl.blogspot.co.uk/
Kamila :*

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 9

-Ale będzie fajnie.-skakałam z radości
-Też się cieszę, ale zachowaj energie na wieczór-uspokajała mnie Emily.
Otóż w dzisiejszy piątkowy wieczór zamierzamy zaszaleć. Chłopcy zaprosili nas do jednego z najlepszych klubów w Londynie.
-Jak myślisz co założyć? Nie chcę wyglądać za elegancko, ale tez nie chcę wyglądać normalnie.-mówiłam do Emily. Po naprawdę długich namysłach ubrałam się w to :
Zdjęcie: wróciłam :D. /An.
a Emily w to:
Zdjęcie: :). /An.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to chłopcy. Przygotowane zeszłyśmy na dół i otworzyłyśmy drzwi.
-Jej, ale ładnie wyglądacie.-powiedzieli witając się, a my zarumieniłyśmy się.
-Mamo! Wychodzę! Będę późno!-krzyknęłam zamykając drzwi
Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Z daleka było słychać głośną muzykę.  Sądziłam, że ochrano poprosi nas o dowody, jednak oni bez gadania wpuścili nas. Po wejściu ujrzałam kilkadziesiąt świecących na różne kolory lamp. i jeszcze więcej ludzi tańczących. Bez wahania chwyciłam Emily za rękę i poszłyśmy na sam środek parkietu. Bawiłyśmy się cudownie. Po chwili dołączyli do nas chłopcy. Akurat leciała piosenka You and I - kalwi i remi. Tańczyłam jak szalona. Dobry sposób na odreagowanie. Potem podeszłam do Chrisa i krzyknęłam mu do ucha:
-Idę do toalety!-po czym poszłam w stronę korytarza.
Nagle poczułam, że ktoś mocno łapie mnie za rękę. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam obcego kolesia.
-Puści mnie!-krzyknęłam, jednak on nawet nie zareagował.
-Wiesz co? Miałem wizję.-mówił
-Jaką?-zapytałam z ciekawości
-Że kochaliśmy się w kibelku.-odpowiedziałam przyciągając mnie do siebie
-Zostaw mnie!-krzyczałam wyrywając się
Niespodziewanie usłyszałam znajomy głos.
-Zostaw ją!-krzyknął
Mężczyzna gwałtownie mnie popchnął, a ja wylądowałam na podłodze. Oczy zasłoniłam rękę. Słyszałam tylko odgłosy uderzeń, a potem głośny huk.
-Ni ci nie jest?-zapytał znajomy głos
Otworzyłam oczy i ujrzałam... ujrzałam ... Sama nie wiem kogo ujrzałam. Wiedziałam, że go kojarzę, tylko nie pamiętałam skąd. Chłopak podał mi rękę. Bez wahania chwyciłam ją i wstałam.
-Wszystko dobrze.-odpowiedziałam, po czym mocno się w niego wtuliłam. Poczułam się tak bezpiecznie i przyjemnie. Potem jeszcze raz spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się, pokazując słodkie dołeczki w policzkach. Źrenice powiększyły się tak, że prawie nie było widać jego ślicznych brązowych oczy. Nasze twarze przybliżały się do siebie. Spojrzałam na jego usta i delikatnie je musnęłam. Chłopak odpowiedział na mój pocałunek. Po chwili zmienił się on z niewinnego cmoknięcia w czuły i namiętny pocałunek. Nie potrafię opisać co wtedy czułam. Ale to było cudowne. Rękoma bawiłam się jego włosami. A on złapał mnie w tali i przyciągnął mnie do siebie. Nagle się ocknęłam i odepchnęłam go od siebie.
-Co ty robisz?!-wrzasnęłam na niego
Chłopak się zaśmiał. Poznałam ten śmiech
-Ty! To ty wrzuciłeś mnie do jeziorka! Kim ty jesteś?
Chłopak przygryzł dolną wargę i tajemniczo powiedział:
-Kiedyś się dowiesz.- po czym odwrócił się na pięcie
-Przynajmniej powiedz jak masz na imię!-krzyknęłam za nim
Jednak on chyba nie usłyszał. Nie dziwie się, bo muzyka grała bardzo głośno. Jednak ja pobiegłam za nim. Chłopak wyszedł z klubu.
-Mógł byś mnie odprowadzić do domu?-zapytałam
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Nie boisz się wraca do domu z nieznajomym?
-Nie boję się. Uratowałeś mnie.-powiedziałam
-Na pewno?-upewnił się, natomiast ja przytaknęłam głową - Nie wiesz w co się pakujesz. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Zaczął mnie prowadzić. Następnie usiadł na motocykl. Zdziwiło mnie to.
-Wsiadasz, czy nie?-zapytał
a więc usiadłam i bardzo mocno się w niego wtuliłam.
Jechał bardzo szybko. Ale nie bałam się. Nie wiem czemu ufałam mu, a przecież go nie znałam.
-Teraz trzymaj się mocno.-powiedział, ścisnęłam go w pasie.
Wiedział co mówi, bo zaczął jechać na jednym kole. Po chwili byliśmy już pod moim domem.
-Nie rozumiem. Skąd ty wszystko o mnie wiesz?-zapytałam
-Jak to wszystko?-zaśmiał się
-No wiesz jak mam na imię, gdzie mieszkam. Pewnie wiesz tez gdzie chodzę do szkoły. Jakich mam znajomych, kiedy mam urodziny...-i tak wymieniałam, aż chłopak przerwał mi pocałunkiem.
-Bądź cierpliwa. Może kiedyś ci to wyjaśnię.-powiedział uśmiechając się słodko. Pomachał mi i odjechał na motorze.

Kochany pamiętniczku:
O co tu chodzi? Nic nie rozumiem. Kim on jest. Nie wiem, ale jest fajny. Na samą myśl o nim uśmiecham się. :) Taki tajemniczy i spontaniczny. Całkowite przeciwieństwo Chrisa.

***

ale namieszałam ;) mam nadzieję, że rozdział się podoba. zapraszam na moje drugie opowiadanie 
http://i-was-young-girl.blogspot.co.uk/
Kamila ;*

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 8

-Emily!-krzyknęłam wychodząc z domu
Podbiegłam do niej i przytuliłam ją na powitanie.
-Już zdrowa?-zapytała
-Tak, tylko zastanawiam się, czemu nie przyszłaś zobaczyć jak się czuję?-zapytałam podejrzliwie.
-A wiesz... Byłam z Gregiem na grillu.-mówiła śmiejąc się do siebie
-Zazdroszczę ci-cicho oznajmiłam
Po niezręcznej ciszy Emily wyskoczyła ze świetnym pomysłem.
-A może pójdziemy dzisiaj do wesołego miasteczka. Greg mówił, że z Chrisem się wybierają.
-No wiesz, nie chcę się narzucać...
-Dziewczyno, ogarnij się. To może być fajny dzień.-mówiła

10 MINUT PÓŹNIEJ

Dotarłyśmy już do szkoły. Na miejscu czekali już na nas Greg i Chris. Widząc ich uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Emily podbiegła do Grega i pocałowała go czule. Natomiast ja powoli podeszłam. Ku mojemu zdziwieniu Chris pocałował mnie w policzek. Aż się zarumieniłam, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Po czym Chris złapał mnie za rękę i weszliśmy do szkoły. Wszyscy patrzyli się na nas. Czułam się dziwnie.
-To jak dziewczyny? Idziecie dzisiaj z nami do wesołego miasteczka?-zapytał mnie i Emily Greg.
-No jasne-odpowiedziała Emily i pocałował go w policzek.
-A ty?-zapytał mnie Chris patrząc mi w oczy
-Mogę iść.-odpowiedziałam uśmiechając się
-To super. Wpadniemy po was o 16-powiedział Greg, po czym rozeszliśmy się do klas.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

-Emily dawaj szybciej!-krzyknęłam z dołu schodów.
-Już idę!-odpowiedziała, po czym zeszła na dół.
W końcu wyszłyśmy z jej domu.
-No nareszcie.-powiedzieli chórem chłopcy. Przywitałyśmy się i poszliśmy.  Przez całą drogę trzymałam za rękę Chrisa. Wygłupialiśmy się i śmialiśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.
-To my idziemy kupić bilety.-oznajmił Chris ciągnąc Grega za rękę.
-Ale tu super.-mówiła Emily rozglądając się w koło
-Czy ja wiem? Według mnie tu jest strasznie...
-Nie bój dupy. Będzie dobrze.-powiedziała Emily puszczając mi oczko
-No dziewczyny. Na co idziemy najpierw?-zapytał Greg, pokazując nam bilety
-Hmm, może kolejka górska-zaproponowała Emily.
Zgodziliśmy się z nią i poszliśmy. Po odczekaniu 10 minut, gdy staliśmy w kolejce, wsiedliśmy do wagoników. Emily i Greg usiedli do ostatniego. Natomiast ja z Chrisem do przedostatniego. Podszedł do nas mężczyzna, aby nas zapiąć.
-Tylko proszę zapiąć bardzo mocno-powiedziałam, na co mężczyzna się zaśmiał. Usłyszałam głośne zapalanie maszyny i ruszyliśmy. Na początku jechaliśmy pod górkę, ale potem serce mi stanęło. Muszę stwierdzić, że mino tego, jak się cholernie bałam, to było świetne.
Po kolejce górskiej poszliśmy na samochodziki. Każdy z nas wsiadł do osobnego auta. Niestety kiepski ze mnie kierowca, ale nie aż tak kiepski jak Chris. Chłopak przez cały czas kręcił się w miejscu. Przemieszczał się tylko przez uderzenia innych samochodów. Razem z Emily i Gregiem śmialiśmy się z niego.
Następnie wybraliśmy się do domu strachów. W wagoniku siedziałam razem z Emily. Ale szczerze mówiąc żadna rewelacja. Nic mnie nie przestraszyło.
I tak nam minęło większość wieczoru. Na sam koniec poszliśmy do stoisk z konkursami.
-Proszę 3 rzuty.-powiedział Greg.
Zasady polegały na tym, że piłeczką musiał rozbić szklaną butelkę, która jedzie to ruchomej ladzie. Udało mu się za trzecim razem.
-Którą nagrodę?- zapytał mężczyzna
-Tę Myszkę Micki.-odpowiedział Greg, po czym wręczył ją Emily. To wyglądało tak słodko.
-Ja tez proszę 3 rzuty.-oznajmił Chris, podając mężczyźnie pieniądze.
Niestety, ani razu nie trafił.
-Ale z ciebie dupa wołowa-zaśmiałam się
-A może ty byś trafiła.-droczył się ze mną
-Oczywiście, i to za pierwszym razem.
-OOO, no to udowodnij.-powiedział
Chwyciłam piłeczkę, wycelowałam i TRAFIŁAM !
-Brawo, mało kto trafia za pierwszym razem.-powiedział mężczyzna- Wybierz nagrodę z górnej półki.-dodał
-To proszę tę ogromną Hello Kitty.-powiedziałam, pokazując język Chrisowi.
-Nie wstyd ci?-zapytał się Greg Chrisa
-Oj cicho, wracajmy już-powiedział Chris
Chłopcy odprowadzili nas do domu, bo było już ciemno. Podziękowałam Chrisowi, za dzisiejszy wieczór i pocałowałam go w policzek. Po czym z uśmiechem na twarzy poszłam do domu.

***
cześć. i co sądzicie o tym rozdziale? mam prośbę, jeśli czytacie to komentujcie. napiszcie głupie " :) ", a  taki uśmiech pojawi się na mojej twarzy. ;) Nie no, na serio, nie wiem czy jest sens pisania dalej, jeśli nikt nie czyta.
Druga sprawa. zaczęłam  pisać nowe opowiadanie, na które serdecznie zapraszam http://i-was-young-girl.blogspot.com . opowiada o mojej historii, gdy miałam 12 lat. mam nadzieję, że się spodoba ;)
Kamila :*

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 7

-Mamo, ja muszę iść do szkoły, bo będę miała zaległości.-mówiłam wkurzona
-Dziecko, masz 40stopni gorączki. Nie ma mowy...-mówiła spokojnym głosem
Tupnęłam i poszłam do swojego pokoju. Tak, jestem chora. Przeziębiłam się przez tą wczorajszą kąpiel w jeziorze. A raczej przez tego durnia, który mnie tam wrzucił...
Jaka nuda! Cały dzień siedzę w domu i się nudzę. Mama poszła do pracy, Carly w szkole, a ja siedzę z kubkiem herbaty przed telewizorem. Nieogarnięta, w pidżamie. Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Nie spodziewałam się dzisiaj gości. Założyłam szlafrok i podeszłam do drzwi. Przybliżyłam oko do judasza i zobaczyłam. Zobaczyłam, że przed drzwiami stoi Chris. Nie wiedziałam co zrobić. W końcu otworzyłam.
-Hej.-powiedziałam nieśmiało
-Cześć!-przywitał mnie radośnie - Nie było ciebie w szkole dzisiaj i wczoraj, więc przyszedłem sprawdzić jak się czujesz.
-Oooo, jaki kochany-pomyślałam
-To miło-powiedziałam-Wejdź.
Chris usiadł na kanapie w salonie.
-Przepraszam, że jestem taka nieogarnięta, ale jestem chora i sam wiesz...
Chłopak uśmiechnął się.
-Ładnie wyglądasz.-na te słowa zarumieniłam się
Nalałam nam herbaty do kubków i usiadłam obok chłopaka.
-A jeśli chodzi o wczoraj, to nie było mnie w szkole, bo zaspałam, a dzisiaj jestem chora...-tłumaczyłam
-A co ci jest dokładnie?-zapytał
-Po prostu wczoraj przemokłam i się przeziębiłam.
Gadałam z Chrisem dosyć długo. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Niespodziewanie Chris zapytał:
-Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
-Nie wiem-odpowiedziałam-Ale nie wyobrażam sobie, aby moje życie było normalne.-zaśmiałam się
-A ty?-zapytałam
-Moi rodzice chcą, abym został agentem nieruchomości, lub prawnikiem.-odpowiedział smutno
-A ty tego chcesz?-zapytałam
-Sam nie wiem czego chcę...
Nagle do domu weszła mama i Carly.
-No pięknie-pomyślałam
-Hej.-powiedziałam
-Dzień dobry.-powiedział Chris wstając z kanapy
-Cześć.-powiedziała mama
-Mamo, to mój kolega ze szkoły Chris.
-To ja może już pójdę.-oznajmił Chris
Odprowadziłam go do drzwi
-Dziękuje,że przyszedłeś.-powiedziałam
-Nie ma za co. A jutro będziesz w szkole?-zapytał
-Raczej, tak-uśmiechnęłam się i chłopak wyszedł.
Poszłam do siebie. Jak zawszę zaczęłam pisać w pamiętniku:

Jejku, jaki on jest słodki. Przyszedł sprawdzić jak się czuję. Zastanawiam się tylko, dlaczego nie przyszła ani Emily, ani Bella, ani Kim. Takie z nich przyjaciółki ? bixasivyfbyvdb isovn pavkjfd, nie wiem co myśleć, więc idę spać :)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 6

Gdy spojrzałam w jego czekoladowe oczy, poczułam się, jakby tysiące motyli unosiło mnie w powietrze. Jego malinowe usta przybliżały się ku mojej twarzy. Lewą ręką złapał mnie za policzek, a prawą objął mnie w tali. Nasze usta już prawie się spotkały. Już czułam jego przyspieszony oddech i nagle ...
-Cher, wstawaj!
-Co jest?-zapytałam zaspanym głosem
-Jest godzina 12.30.-mówiła moja mama
-OMG!-szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam zobaczyć na mój plan lekcji. Lekcje kończyły się o 13.20. Stwierdziłam, że nie opłaca się dzisiaj iść do szkoły, zwłaszcza, że za oknem leje deszcz.  Założyłał szlafrok i zeszłam do salonu, siedziała tam moja mama.
-Co się stało?-zapytałam, bo zobaczyłam, że jest jakaś przybita
-Musimy pogadać.-odpowiedziała
Nie miałam pojęcia o czym ma być ta rozmowa. Bałam się.
-Dostałam awans w pracy.-powiedziała
-To świetnie. Nie cieszysz się?
-Cieszę się, ale ostatnio tak mało czasu wam poświęcam. A jeśli przyjmę ten awans, to rzadziej będę w domu.-mówiła-Chcesz żebym przyjęła awans?-zapytała
-No pewnie.
-Ale będziesz musiała częściej opiekować się Carly
-hmmm, będzie ciężko, ale damy radę.-powiedziałam i ją przytuliłam
-Dziękuję, mam tylko ciebie.
Po chwili wstałam i podeszłam do drzwi. Nagle odwróciła się i powiedziałam:
-Mamo, opowiedz mi o tacie...
-Twój ojciec ... yyyy... nie żyje.-powiedziała wywracając oczami
-Ale jak to?
-No normalnie, zginął  w wypadku samochodowym, gdy byłam z tobą w ciąży.
-A czy on...-chciałam zadać pytanie, ale mama mi przerwała
-Daj mi spokój. Nie chcę o tym gadać.-powiedziała i wyszła
Czułam, że ten temat bardzo ją boli. Ale chciałam się dowiedzieć o moim ojcu. Nic o nim nie wiedziałam. Ale dowiem się tylko od mojej matki. Stwierdziłam, że zaczekam, że dam jej czas.
Ubrałam się w szare dresy i białą koszulkę. Włosy związałam w niedbałego koka i wyszłam z domu. Miałam ochotę się przejść. Chociaż strasznie padało. Założyłam kaptur na głowę. W słuchawkach leciała piosenka B.O.B. & Taylor Swith - Both of us. Zamknęłam oczy i cicho śpiewałam refren. Doszłam do parku. Na środku znajdowało się małe oczko wodne. Szłam nadal prosto. Nagle poczułam uderzenie i to, że upadam.
-Aaaałaaa!-krzyknęłam chociaż nic mnie nie bolało.
Przed sobą zobaczyłam stojącego chłopaka. Nie widziałam jego twarzy, bo na głowie miał kaptur. Podał mi rękę. Wstała. Czekałam aż powie przepraszam, jednak on nic nie mówił.
-Co ty sobie myślisz?-zaczęłam po nim jechać-Idę sobie po parku, a ty na mnie wpadasz, przewracasz mnie i nawet mnie nie przeprosisz? Jesteś zwykłym chamem...-nagle chłopak mi przerwał
-Chamem?-zaśmiał się-Pożałujesz tego co powiedziałaś-zdjął kaptur z głowy i uśmiechnął się. Był bardzo przystojny.
-Czy ty mi grozisz? Jakoś ci to nie wychodzi.-powiedziałam wymijając go
Chłopak złapał mnie mocno w tali i podniósł. A dokładniej położył mnie na swoim ramieniu.
-Co ty robisz?!-krzyczałam i biłam go po plecach, lecz on się tylko śmiał. Podbiegł do oczka wodnego.
-O nie! Tylko nie to!-krzyczałam- Przepraszam!
-Za późno.-zaśmiał się i wskoczył do wody razem ze mną.
-Oszalałeś?! Woda jest lodowata!-krzyczałam
-Nazwałaś mnie chamem.-podniósł brwi uśmiechając się.
-Nienawidzę cie!-krzyknęłam i wyszłam z wody.
-Nie gniewaj się, Cher.-krzyknął za mną. Skąd znał moje imię? Szłam do domu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Puścił do mnie oczko. Jednak ja mu odpowiedziałam środkowym palcem i pobiegłam w stronę domu. Gdy wbiegłam do domu byłam cała mokra. Moja mama na mnie spojrzała i powiedziała:
-To aż tak mocno pada?
-No, tak jakby.-odpowiedziałam i pobiegłam do łazienki. Całą wannę napełniłam gorącą wodą z bąbelkami. Weszłam do wody i się zagrzałam. Po około 40 minutach wyszłam. Założyłam szlafrok i poszłam do pokoju. Chwyciłam pamiętnik i zaczęłam pisać:

Co to było? Kim jest ten chłopak? Skąd znał moje imię? Chociaż wpadł na mnie, przewrócił mnie i wrzucił mnie do oczka wodnego, gdzie woda sięgała ledwo do mojej szyi, muszę stwierdzić, że jest przystojny. Miał brązowe oczy, równe białe zęby, ciemne włosy, był umięśniony i do tego te dołeczki w policzkach. Po prostu ideał. Przy nim zapomniałam o Chrisie.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 5

Wstałam bardzo wcześnie rano. Była dopiero godzina 4.58. Próbowałam usnąć, ale bez skutku. Wiec zaczęłam się szykować do szkoły. O godzinie 6.40 byłam już gotowa. Powinnam wyjść z domu dopiero za godzinę. Włączyłam laptopa. Weszłam na facebooka. Ale nikt nie była dostępny, z resztą co ja się dziwie? Jest bardzo wcześnie. Strasznie mi się nudziło. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie 2 tosty. Nalałam sobie sok pomarańczowy i wróciłam do swojego pokoju. Po zjedzeniu śniadania spojrzałam na zegarek. Była już 7.20. Założyłam baleriny i wyszłam. Było dzisiaj dosyć ciepło. Ubrana byłam w koszulkę na ramiączkach z flagą USA i granatowe rurki. Podeszłam do domu Emily. Zadzwoniłam do drzwi. Nagle dziewczyna wybiegła strasznie szczęśliwa. W ogóle ostatnie jakaś radosna jest. Zapytałam o co chodzi. Powiedziała, że wczoraj była na randce z Gregiem.
-No ale gdzie Cie zabrał?-pytałam
-Do restauracji, przy Big Benie.-odpowiedziała ucieszona
Nagle usłyszałyśmy, że ktoś krzyczy EMILYYYYYYYYYY! Gwałtownie się odwróciłyśmy. To był Greg. Emily do niego podbiegła i zaczęli się całować. Czułam się bardzo niezręcznie.
-Może już chodźmy.-powiedziałam, jednak oni udawali, że nie słyszeli. Więc poszłam sama. Gdy minęłam bramkę szkoły podbiegł do mnie Tom. To ten który się we mnie zakochał.
-Czego chcesz?-zapytałam idąc prosto
-Przywitać się z tobą.-odpowiedział
-Nara.
-Ej, tak się nie mówi do ukochanego-powiedział, po czym pocałował mnie w policzek. Szybko odwróciłam się, by zobaczyć, czy ktoś to widział. Za mną stali tylko Greg i Emily. Dałam Tomowi z liścia w policzek i poszłam dalej. Kilka kroków ode mnie stał Chris. Patrząc na jego pełne, uśmiechnięte usta i czekoladowe oczy wpatrzone we mnie czułam się cudownie. Chłopak wstał i zmierzał w moją stronę. Serce zaczęło bić mi coraz mocnej. Ale nagle posmutniała. Chłopak ominął mnie i podszedł do mojej koleżanki Belli. Pocałował ją. Łzy nalewały mi się do oczu. Szybko pobiegłam do łazienki.
-Cher, stój!-krzyczał EmilyWbiegłam do toalety i zaczęłam ryczeć. Za mną pobiegła Emily.-Co się stało?-zapytała-No bo Chris pocałował Belle.-odpowiedziałam jeszcze bardziej płacząc. Emily mnie przytuliła.-Nie płacz. Nie ma sensu.Po chwili się uspokoiłam. Poprawiłam makijaż i włosy.-Ale powiedz mi, dlaczego ty płakałaś? Przecież wy nie jesteście parą. Byliście tylko raz razem na shake i tyle.-mówiła Emily-Wiesz co? Masz rację. Nie znam go. Po prostu mi się podoba. To zwyczajne zauroczenie.-powiedziałamWzięłam torebkę i wyszłam z łazienki.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ
Nagle dostałam smsa do Emily:Niech zgadnę, siedzisz w pokoju pod ulubionym kocem, w ręku trzymasz ulubiony kubek w którym jest gorąca herbata lub kakao, w słuchawkach od MP4 lecą samę smutne nuty, od których zbierają ci się łzy w oczach, cały czas myślisz o nim, w ręku ściskasz telefon z nadzieją że w końcu napisze , zadzwoni , a tu nic . W końcu zleci pierwsza łza , serce boli.Odpisałam:
Jak ty mnie dobrze znasz... Nie wiem, dlaczego mi na nim zależy.
Wzięłam pamiętnik i napisałam:

Jeśli nie zależy Ci na jakiejś dziewczynie, to nie rób jej nadziei. Bo ciężko odzyskać zaufanie ... Jutro mu to powiem.

hej. Chciałam was przeprosić, za to, że przez tydzień nic nie pisałam, ale byłam u kuzynki w Holandii. Ale nie wiem dlaczego ja to w ogóle pisze, bo chyba nikt tego opowiadania nie czyta. Trochę mi smutno z tego powodu... ;(
Jak ty mnie dobrze znasz... Nie wiem, dlaczego mi na nim zależy.Wzięłam pamiętnik i napisałam:
Jeśli nie zależy Ci na jakiejś dziewczynie, to nie rób jej nadziei. Bo ciężko odzyskać zaufanie ... Jutro mu to powiem.hej. Chciałam was przeprosić, za to, że przez tydzień nic nie pisałam, ale byłam u kuzynki w Holandii. Ale nie wiem dlaczego ja to w ogóle pisze, bo chyba nikt tego opowiadania nie czyta. Trochę mi smutno z tego powodu... ;(